Mam spore doświadczenie w występach, lecz wcześniej, przed zapoznaniem się z GSR, nie mogłam pozbyć się strachu przed sceną. Używałam różnych technik psychologicznych, aby sobie z tym poradzić. One pomogały na poziomie powierzchownym (publiczność nie zauważała mojego strachu, kontrolowałam swoje ciało, głos i nie zakłócałam występów), ale głęboko w środku lęk pozostawał. Podczas koncertów czułam silny przypływ adrenaliny. To pozbawiało mnie przyjemności interakcji z publicznością, czułam się wyczerpana, po czym cały następny dzień musiałаm regenerować. Rozumiałam też, że to spowalnia mój rozwój twórczy – strach przed moimi słuchaczami nie jest najlepszym składnikiem kreatywności.
Kiedy już opanowałаm GSR, udało mi się przepracować to uczucie. Tuż przed wyjściem na scenę „zapisałam” ten strach na kartkę papieru (dzięki specjalnej technice GSR można to zrobić z każdym uczuciem), a w domu zrobiłam sesję.
Na kolejnym koncercie miałam zupełnie nowe przeżycie – było tak, jakbym nie stałam na scenie, a tylko podeszłam do sąsiedniego stolika! Żadnego strachu! To dobrze wpłynęło na mój występ – byłam skupiona, a jednocześnie zrelaksowana, improwizowałam lepiej, słyszałam muzyków i z łatwością poradziłam sobie z momentem, w którym wszyscy razem zapomnieliśmy o części muzycznej (to się zdarza). Scena zamiast wyzwania zamieniła się w grę!
Imponuje mi bardzo, że mogę podzielić się tym z moimi klientami, żeby uzyskali taki sam efekt.
Zwróciła się do mnie klientka z problemem – lęk przed prezentacjami w pracy. Przemówienia publiczne zawsze były bolesnym i porażającym doświadczeniem. Po sesji оna napisała: „Zaczęła pojawiać się wewnętrzna energia pewności siebie, nie bałam się sceny ani mikrofonu”, Po występie wiele osób podchodziło do mnie z pozytywnymi opiniami – jestem po prostu szczęśliwа!”, „nie miałem żadnej zasłony w głowie, całkowicie kontrolowałam sytuację”, „wszystko jakoś naturalnie szło”.
Oto taki potężny efekt może wywołać tylko jedna sesja!